piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział czwarty

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem

-C-co ty tu robisz?-zapytała ze strachem o moje dziecko. Dzisiaj było tak dobrze, zawsze wszystko musi się spieprzyć.
-Chciałem zobaczyć mojego syna-wzruszył ramionami. On zwariował? Przez dwa lata nie widział mnie, a tym bardzie dziecka, oszalał do reszty.
-Co proszę? To nie twoje dziecko, nie masz do niego żadnych praw. W dokumentach a napisane, że ojciec jest nieznany, więc ty nim nie jesteś. Proszę oddaj mi go i odejdź z naszego życia, bo było dobrze do puki się nie pojawiłeś.
-Przestań pierdolić, bo i tak twoje słowa nigdy nie były ważne. Jeśli będę chciał, to będę go odwiedzał, jeśli mi się znudzi, to go zostawię.
-Tylko to potrafisz robić, bawisz się innymi a potem zostawiasz, jednak nie wiedziałam że z dziećmi też można tak postępować.-Wyrwałam mu dziecko, które zaczęło płakać.
Justin zaczął się śmiać, jednak nie wiem co w tym śmiesznego.
-Widzisz, Max płacze kiedy ma spędzać z tobą czas, jesteś nikim. Nawet własny syn cię nie kocha. Daj mi go-wystawił ręce w moim kierunku. Jak on może tak mówić? Jestem jedyną rodziną dla Max'a. Mały mnie kocha, wiem to.
-N..nie dam ci go. Ja jestem jego matką, zostaje ze mną.-Widziałam jak zaciska szczękę ze złości, Jest źle, bardzo źle.
-Masz ostatnią szansę, oddaj mi go albo...-zza paska swoich spodni wyciągnął broń, malutki pistolet.-Max zostanie postrzelony
-Nie zrobisz tego-z moich oczu zaczęły wylatywać łzy.
-Zrobię, przecież mnie znasz-odparł spokojnie. Dałam mojego synka w jego ręce. Co innego miałam zrobić? Pozwolić aby go zastrzelił? Już wolę aby zrobił to mnie. Każda prawdziwa matka oddałaby życie za swojego potomka.
-G..gdzie go zabierasz?-byłam cała zalana łzami, chcę aby nasz spokój wrócił. Bez Justina. Tylko ja i Max.
Szatyn nie odpowiedział mi, ale wsadził chłopca do wózeczka, które stało w kącie pokoju, po czym wyszedł z dzieckiem z domu.  Przez chwilę nawet pomyślałam, że Justin wygląda słodko trzymając wózek z dzieckiem, ale od razu wymazałam te myśli z głowy. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Zadzwonić na policję? Przecież sama oddałam go w jego ręce. Wiem jedno, muszę znaleźć Max'a. Jego miejsce jest przy mnie.
Klęczałam na ziemi przed kołyską mojego synka i płakałam. Nie pamiętam kiedy ostatnio zanosiłam się takim płaczem. Kolejny dowód na to, że moje życie nie ma sensu. Teraz nawet nie mam już Max'a.  Jestem słaba i nie wiem jak mogę wyładować swoje emocje, jednak nie jestem dziewczyną, która wyładowuje swoje emocje na swoim ciele. Nigdy, pomimo przykrości życiowych jakie mnie spotkały, nie raniłam swojego ciała. Nie wiem, czy było to ze strachu przed jeszcze większym bólem czy z niechęci przed ranami, które tylko przypominałyby mi przez co przeszłam. To bez sensu. Po co mam ranić siebie jeszcze bardziej? Świat i życie dają mi wystarczająco bólu.
Nie wiem ile czasu klęczałam na ziemi. Wiem, że mój telefon nie przestawał dzwonić, dzwonił w kółko i w kółko. Nie chciałam z nikim rozmawiać, ale miałam dość i wstałam odbierając telefon.
-Słucham?-powiedziałam łamiącym głosem.
-Gdzie ty dziwko jesteś?-o kurwa! To był mój szef. No to po mnie, miałam być w pracy dwie godziny temu.
-J..ja p..p..przepraszam, będę za 20 minut.-próbowałam otrzeć łzy, ale cały czas się namnażały.
-Lepiej abyś była, bo w przeciwnym razie porozmawiamy inaczej.-i tak łatwo poszło. Słyszałam co Fred, bo tak miał na imię, robił swoim pracownicom gdy coś mu się nie spodobało. Na razie dał mi ostrzeżenie.
Szybko zmyłam moje resztki makijażu, a szczególnie tuż, który był rozmazany na każdej części twarzy. Bez make-up'u wyszłam z domu wsiadając w wcześniej zamówioną taksówkę. Cały czas myślałam o moim synku, ale teraz byłam skupiona na tym aby nie wylecieć z "pracy" czyli roli dziwki. Właściwie, skoro Max'a nie ma przy mnie, to czemu idę do pracy? Zarabiam pieniądze w taki sposób tylko aby zapewnić mu dobry byt. Mam jednak umowę z Fredem na 4 lata. Nie mogę wcześniej zrezygnować.

Wystylizowana weszłam na podest z rurą i zaczęłam ocierać się o nią. Starałam się wyglądać seksownie, mimo że cały czas chciałam płakać. Już po chwili faceci, którzy nie ukrywam, byli przystojni, wkładali za moją bieliznę papierowe banknoty. Wspominałam już, że nie wpuszczają do tego klubu byle kogo. Mimo tego, że byli przystojni, na pewno mieli okropne wnętrze. W końcu korzystają z usług dziwek, tak?
Rozejrzałam się w tłumie gdzie zauważyłam Freda przyglądającego się mi, kiedy wyłapał mój wzrok przywołał mnie do siebie gestem ręki. Cała spięta zeszłam z podestu, słysząc niezadowolenie u moich "wielbicieli", pff żałosne. Powoli podeszłam do Freda, który powiedział mi, że przy stoliku nr. 8 w sekcji vip czeka na mnie jakiś chłopak. Miałam dla niego zatańczyć lap dance, polega on na tym że tańczę na kolanach faceta, ocieram się o niego, jednak on nie może nie potknąć. Mnie to pasuje, przynajmniej mnie nie obmacuje. Podeszłam do sali vip, która była niemal pusta  Trafiłam do stolika numer 8 i kolejny raz w ostatnim czasie prawie zemdlałam. Dziwę się że jeszcze nie jestem w szpitalu. Mianowicie przy stoliku zobaczyłam mojego wcześniejszego towarzyła-Nialla. Myślałam, że jest on bardziej przyzwoity. W sensie, nie jest jak inni faceci, jednak myliłam się. Trudno, sama nie jestem lepsza. To ja tu jestem dziwką, mam sprawiać mu przyjemność. Blondyn był tak samo zdziwiony na mój widok jak ja na jego. Chciał coś powiedzieć, ale w tym samym czasie zaczęła grać  muzyka, za co podziękowałam w duchu. Usiadłam swoim kroczem na kolana Nialla i zaczęłam zmysłowo ruszać tyłkiem podniecając przy tym chłopaka.

I've been drinking, I've been drinking
I get filthy when that liquor get into me
I've been thinking, I've been thinking
Why can't I keep my fingers off it, baby?
I want you, na na
Why can't I keep my fingers off you, baby?
I want you, na na*


Chłopak wielokrotnie mnie dotknął, tym samym wywołując u mnie przyjemność. Dziwka! Usłyszałam jakby głos w mojej głowie, ale zignorowałam go. Można powiedzieć, że odpowiedziałam mu "pierdol się". Byłam tylko ja i on, dałam się ponieść emocjom i odpowiedziałam na pocałunek kiedy złączył nasze usta razem. Nie  było  to pełne uczucia, raczej namiętności i podniecenia.
-Chcę wynająć pokój na 2 godziny-wydyszał.
Wstałam i poszliśmy do pokoju w którym spędziliśmy następne dwie godziny. Śmiało mogę powiedzieć, że to były najprzyjemniejsze dwie godziny w ten pracy.
-Nie uważasz, że musimy pogadać?-zagadał kiedy koło pierwszej w nocy skończyłam pracę i wyszłam z klubu.
-Chyba nie mamy o czym. Poznaliśmy się kilka godzin temu, gdzieś koło godziny 16:00, następnie koło 22:00 uprawialiśmy seks w miejscu w którym ja robię za dziwkę, a ty skorzystałeś z moich usług. Tyle, o czym tu gadać?-chłopak wypuścił z siebie śmiech
-Myślałam, że jesteś inna
-Ja to samo myślałam o tobie-powiedziałam na odchodne.
Spacerowałam uliczkami Las Vegas, patrząc na imprezujących ludzi, byli tacy beztroscy. Też chciałabym wrócić do tych czasów.
-Halo?-odebrałam telefon, który zaczął dzwonić.
-Kylie, nie wierzę, że to mówię, ale musisz przyjechać, coś się dzieje z Maxem-o mój Boże! To był Justin.
-Podaj mi adres, zaraz będę-powiedziałam zdenerwowana.

Dojechałam pod jakąś ruderę, wyglądało to na magazyn. On trzyma w takich warunkach mojego syna? Zapłaciłam za taksówkę i weszłam do budynku. W kącie przy kartonach zobaczyłam Justina, który wygldał jakby miał zaraz wyrwać sobie włosy w głowy.
Szybko podbiegłam do wózka, który stał koło Biebera i zobaczyłam tam zapłakanego Max'a.
-Płacze już kilka godzin. Ja pierdole, ucisz tego bachora!-był zdenerwowany. Wzięłam chłopca na ręce i przytuliłam do piersi. Justin nie miał bladego pojęcia o dzieciach. Jak już wspominałam, nienawidził ich.
-Ma gorączkę, wysoką. Musimy jechać do szpitala.-Westchnął i kierował się do wyjścia z budynku.
-Idziesz czy mam jechać sam?-krzyknął


Hejka
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Pierwsza sprawa. Proszę aby k a ż d y kto przeczytał rozdział go skomentował, chcę zobaczyć ile osób go czyta. Druga sprawa. Jeśli ktoś byłby zainteresowany współpracą w promowaniu bloga między sobą to piszcie do mnie na aska http://ask.fm/versacegomez. Chodzi o to, że ja stworzę zakładkę "polecam" i wstawię tam link do waszego bloga i wy zrobicie to samo z moim blogiem.
Do następnego! Wesołego nowego roku!

17 komentarzy:

  1. Cudowny ! :) Czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  2. I po co mu był Max !? I po co ?! Nieodpowiedzialny gówniarz ! Zabierać dziecko matce i nie umieć się im zająć. Mądre.....bardzooo.

    I widzisz, co ty ze mną robisz ?! Dziewczyno mnie aż ponoszą emocje jak czytam to co piszesz ! A Niall, kurde skoro ją poznał to poszedł do burdelu ? No ejjj....też myslałam, że jest inny.....

    Rozdział cudowny.
    Buziaki
    Selinka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział *.* Kocham to opowiadanie.Justin zachował się jak gówniarz biorąc od niej dziecko nie potrafiąc się nim zająć.Mam nadzieje,że małemu nic nie będzie.Nie spodziewałam się po Niallu,że pójdzie na dziwki wydawał się porządnym gościem,no ale pozory mogą mylić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby Justin sie martwił? :o Robi postępy! :3
    Oby z Maxem było wszystko okej! :)
    Do następnego! :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Justin zaczął się martwić :o
    Mam nadzieję, że się ogarnie i będzie im pomagał, a w szczególności Kylie, ona go potrzebuje mimo wszystko... Tak samo jak dziecko...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku! Niech Justin sie zmieni i niech nie pozwoli jej juz tam pracować! 🙏 BŁAGAM 🙏 NIECH TAK BĘDZIE!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham to opowiadanie, jest boskie! ♥
    czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepsze jakie czytałam *_*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo kocham ten rozdział :D
    Kiedy dodasz następny? Już nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty! KC <3

    OdpowiedzUsuń
  11. W pierwszej chwili myślałam że zabłądziłam w internetach bo wręcz nie trawię ff o Jelenie, ale twoje jest obłędne xx
    Wielki pan się znalazł co wszystko wie o dzieciach. Pff..
    Niall, przejebałeś sobie.
    Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  12. W pierwszej chwili myślałam że zabłądziłam w internetach bo wręcz nie trawię ff o Jelenie, ale twoje jest obłędne xx
    Wielki pan się znalazł co wszystko wie o dzieciach. Pff..
    Niall, przejebałeś sobie.
    Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny rozdzial!!!! Czekam z niecierpliwoscia na NEXT!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Blog ten został zgłoszony do głosowania na Blog Miesiąca Styczeń. Ankieta, w której można oddać głos znajduje się już na naszym spisie. Pozdrawiamy, załoga spisfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Biedny Max :( Justin to taki dupek... czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń